Przyjaźń z eks. Mgr Arleta Balcerek Psycholog , Warszawa. 84 poziom zaufania. Witam! Rozstanie z ukochaną osobą to traumatyczne przeżycie, które wywołuje szereg trudnych emocji. Ciężko jest poradzić sobie z takim doświadczeniem. Dlatego w tym trudnym czasie niezwykle istotne jest wsparcie innych osób.
Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2012-07-07 13:35:25 polska1906 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-07-07 Posty: 12 Temat: 8 lat razem i rozstanie. Jak zapomniecMoja historia to bardzo ciezki temat, jak w wielu wątkach zreszta. Dla kazdej z nas nasza sytuacja jest wyjatkowa jedyna i nie 24 lata , z facetem bylam 8. Ostatnie dwa to byla dla mnie udręka bo niestety coraz wiecej klamstw, zatajen z jego strony, jednak postanowilam w tym trwac bo wierzylam ze zmieni swoje podejscie i zaangazowanie i tak jak kiedys postanowilismy wyprowadzimy sie i wkoncu razem zamieszkamy. Nietstety jego zaangazowanie raczej mialo tendencje spadkowa. Z kazdym dniem coraz mniej w nim checi i milosci. Bardzo napieralam, zeby przyjezdzal czesciej , dzwonil czesciej , zblizyl sie do mnei .. bo jezeli nadal bedziemy miec ze soba tak mało do czynienia to zaraz sie zorientujemy ze nic nas juz nie laczy. Chcialam ten zwiazek pielegnowac. Ja wiem ze po tylu latach nastaje monotonia i 24 h przebywanie ze soba jest monotonią. Jednak nie tego oczekiwalam. Nigdy ze soba nie mieszkalismy . Spotykalismy sie wieczorami po pracy , na godzine /dwie , czasem zostawal na noc. Z czasem te spotkania byly coraz rzadsze i krotsze pod pretekstem ze jak zwykle jest zmeczony. Czesto jego zmeczenie konczylu sie na osiedlu u siebie . Bolało mnie to. Mialam nadzieje ze wkoncu zrobimy krok do przodu , moze jakies oswiadczyny pozniej slub. Nic z tych rzeczy. Dlatego zaczelam miec mnostwo pretensji o to ze go wiecznie przy mnie nie ma i sa wazniejsze rzeczy. Jak nie praca, to szkola, jak nie szkola, to koledzy, mecze . NA WSZYSTKO BYLO WYTLUMACZNIE. Zapominal o naszych wszyskie awantury sprawily ze mialam do niego taki zal ze nie moglam na niego czasem juz patrzec . On na mnie tez bo kto wytrzyma z baba ktora wiecznie o wwszyto ma pretenje... Tylko ze ja wbrew pozorom bardzo duzo tolerowalam w jego przypadku. Niewiem ile razy ja do neigo wracalam po naszych wszystkich rozstanaich hahah, za kazdym razem sobie mowilam , KONIEC KONIEC KONIEC !! Nie pozwole wiecej na takie traktowanie !! Potrafil powiedziec ze niechce ze mna byc , bo on wierzy ze my nie jestesmy dla siebie i jego kobieta gdzies tam sobie na niego czeka..... Dla mnie cios w samo serce, placz histeria , złosc. I wytrzymywalam tak do moemntu kiedy on nie zaczal prosic abysmy sie spotkali. Bylo spotkanie, mydlenie oczu ( teraz wiem ze to mydlenie oczu wtedy w to wierzylam) i bylo dobrze przez tydzien. Trwałam w tym wszystkim z jednego powodu- On byl kiedys zupelnie innym czlowiekiem, dlatego wszystkie te jego zachowania , to byl dla mnie szok , ciągle wierzylam ze moze przechodzi jakis okres buntowiniczy, ale przyjdzie po rozum do glowy i zrozumie ze poglądy jego i jego kolegów wcale nie sa dla niego dobre. Kwiecien 2012- postanowilam ze koncze z tym wszystkim bo juz nie wytrzymywalam nerowo. Moj zwiazek doprowadzil mnie do depresji. Moja pewnosc siebie byla bliska zeru , czulam sie jak "szafa" ktora zawsze mozna przesunac. Nie potrzebna , olewana, lekcewazona, wysmiewana. Nie jestemy razem zaledwie 3 miesiace a moj bol nic sie nie zmienil. Czasem do mnei dzwoni i pisze prze rozne jednym tygodniu ze brakuje mu chwil spedzonych ze mna i to wszystko wcale nie jest tak. Ze mysli teskni nigdy nie wymarze mnie z pamieci... i zrobi wiele abym mogla mu zaufac i poczuc sie dobrze ..... ja glupia mu odpisuje i przez kolejny tydzien mamy dobry kontakt , piszemy smsy , wydaje mi sie ze wszystko zmierza w dobrym kierunku ...... ale niestety hehe.. kolejny tydzien juz kolejna akcja bo wyszedl na osiedle , wraca pozno , ja sie dowiaduje o jaraniu -i odrazu sobie kreuje obraz, dlaczego tego wieczoru nie zadzwonil Malo tego wczesniej proponowalam mu spacer i lody naco on ze dzis niema ochoty wychodzic bo jest strasznie zmeczony . W tym momencie nie rozmawialam z nim 2 tygodnie - bo nasza ostatnia rozmowa skonczyla sie na tym " nauczylem sie zyc bez ciebie , nie chce teraz normalnego zwiazku, i niechce cie ranic" co ja zrobilem. Czy tak sie stanie ? czas pokaze.... 12 Odpowiedź przez 2012-07-17 09:06:06 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-06-18 Posty: 330 Wiek: 33 Odp: 8 lat razem i rozstanie. Jak zapomniec polska1906 napisał/a:Wczoraj do mnie napisal ze gratuluje mi nowego faceta bo doszly go sluchy ze ukladam sobie z kims zycie , i wkoncu jestem szczesliwa. jest troche zaskoczony z kim. Powiedzial tez ze go to ukłuło jak sie o tym dowiedzial ale z drugiej strony poczul ulge. i ciagle mi powtarzal powodzenia ha ha a .To była prowokacja z jego strony, a Ty się niepotrzebnie dałaś podejść. Gość to typ emocjonalnej pijawki i póki nie odetniesz pempowiny to będzie Ci po psychice jeździł mając przy tym świetny ubaw!! Zlej go w końcu. Ciesz się, że nie macie ślubu!!polska1906 napisał/a:... a trzy mial sie do mnie nie odzywac. Obiecal przeciez ze nie bedzie mnie mi kiedyś dziewczyna pisała: "kocham Cie najmocniej na świecie już na zawsze". Postanowiłem się z nią po ponad 6 latach związku ożenić. po 4 miesiącach od ślubu mnie zdradziła... a obiecała, że kocha już na zawsze, ba nawet przysięgę małżeńską składała...Sorki, że tak ostro, ale może to da Ci pogląd, że rózne głupoty można ludzią mowić i pisać, a w dzisiejszych czasach słowo jak nigdy dotąd jest bardzo często goowno warte!!polska1906 napisał/a:Ja mu swoje oczywiscie odpisalam , ale to byl z mojej strony mega atak , ze jest niestabilny emocjonalnie ze poco mi miesza w glowie poco ciagnie dalej ta farse, przeciez sam chcial sie rozstac a nadal bedzie wbijal szpiile!Nie odpisuj - zlej gościa. W duchu na pewno cały czas go kochasz, ale jak mu piszesz 'po co mieszasz w głowie' dajesz do zrozumienia, że ciągle masz go głęoko w serduchu...Nie był Ciebie wart i tego się 3maj, "a kiedy przychodzą dni deszczowe, naucz się przechodzić pomiędzy kroplami"3mam kciuki za Ciebie:):):)Powodzenia "Kobietę łatwiej rozebrać wbrew jej woli, niż ubrać po jej myśli" 13 Odpowiedź przez polska1906 2012-07-17 09:28:32 polska1906 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-07-07 Posty: 12 Odp: 8 lat razem i rozstanie. Jak zapomniecDziekuje wszystkiim za słowa wspracia. Jak czytam wszystkie Wasze wypowiedzi to mnie to mega buduje. Dostaje powera 14 Odpowiedź przez polska1906 2012-07-17 11:26:23 polska1906 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-07-07 Posty: 12 Odp: 8 lat razem i rozstanie. Jak zapomniec Dzis dostalam jesszcze jedna wiadomoscc, pozwolcie ze przytocze:" Wszystko między nami zostało zrujnowane przez łancuch wydarzeń, i okoliczności. Przez daną sytuacje w ktorej obydwoje nie potrafilismy sie odnalesc. Moja decyzja o rozstaniu była dyktowana twoja bierząca potrzebą, ktora wiadomo jaka byla. Ja tego nie moglem ogarnac, nie potrafilem byc w normalnym zwiazku a ty bylas coraz bardziej załamana tym co sie dzieje. Mam nadzieje ze twoj obecny zwiazek bedzie uzupelniony o te braki... I niewiem co sobie myslisz ale wiedz ze to co teraz napisalem rozrywa mnie od ,srodka ale w glowie wiem ze tak trzeba... I choc jestem facetem to jednak boli mnie to okropnie. Fajnie ze usunelas zdjecie (chyba mu o nk chodzilo)bo , i tu jest taki paradoks- chcialem je z góry zobaczyc wiedząc ze niechce tego zdązylem , i moze to lepiej dla mnie! W kazdym badz razie zycze ci wszystkiego co najlepsze, naprawde i to jest tak jak pisalem wczoraj- boląca szczerośc" Moj wniosek z tej wiadomosci powienien byc juz tylko jeden. Mysle ze dluzej juz nie powinnam sie nad tym zastanwiac, szkoda czasu... 15 Odpowiedź przez nadzik25 2012-07-17 11:36:29 nadzik25 Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-29 Posty: 85 Odp: 8 lat razem i rozstanie. Jak zapomniec Polska1906 pociesz się, że ja mam identycznie Mój w takiej "ostatniej wiadomości" pisał to samo!!! Dodał jeszcze: " Jak będziesz czegoś potrzebowała to wiesz, że możesz na mnie polegać" Daj sobie spokój i nic nie odpisuj!!! Odpiszesz to znaczy, że jeszcze coś czujesz. Po co karmić rozdmuchane ego takich niedorozwojów emocjonalnych Mówią, że miłość wiecznie trwa... Niech trwa beze mnie... 16 Odpowiedź przez marta228 2018-03-31 09:33:55 marta228 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-03-27 Posty: 6 Odp: 8 lat razem i rozstanie. Jak zapomniecU nas pojawił się ten sam problem. Odchodzę od Ciebie tylk wyłączanie dlatego ze jesteś dla mnie za dobra , i robię to dla TWOJEGO dobra. A ja nie mogę zapomnieć. Mecze się strasznie. Jednego dnia go nienawidzę , drugiego dnia za nim płacze. Pisałam kilka razy do niego ( wiem , nie powinnam ) ale czułam taka potrzebę. Wyszłam z inicjatywa, ze jesteśmy dojrzali i zachowujmy sie dojrzałe. Nawet nie dostałam odpowiedzi. Chyba muszę ten etap już do końca zamknąć. Boli chyba najbardziej te 6,5 roku i to , ze dawałam z siebie wszystko. Nie wiem nawet dlaczego tak się stało. 17 Odpowiedź przez ewelinapa 2020-05-03 15:38:48 ewelinapa Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2020-05-03 Posty: 1 Odp: 8 lat razem i rozstanie. Jak zapomniecDziewczyny, ja też jestem świeżo po rozstaniu po 8 letnim związku. Czuję pustkę, wszystkie fazy za mną, czyli gniew, złość, płacz, poczucie winy, próby rozmów o odbudowaniu tego, co było... W końcu 8 lat razem, pod jednym dachem, plany na przyszłość... Po jednej największej kłótni, odsuwałam go od siebie, wręcz odtrącałam. Chciałam, żeby zobaczył jak to jest... a teraz mam mega doła, siedze sama w pustym mieszkaniu i wariuje. Nie wiem co ze sobą zrobić, nic mnie nie cieszy. Unikam ludzi, czuję się pusta. Zamiast szukać argumentów, które byłby "ZA", że tak miało być, że nie zasługiwał na mnie, że jestem pełnowartościową dziewczyną to nie - jest wręcz odwrotnie. Boli jak cholera Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Facet Cię zostawił i nie podał przyczyny.Może w ten pożegnalny wieczór to tylko Ty mówiłaś jak się kochacie on już miał inne plany. Ludzie rozstają się po 20,30 latach i jakaś przyczyna musi być. Do miłości nie możemy nikogo zmusić,musisz to przeżyć niestety.

Kryzys małżeński zaczyna pojawiać się wtedy gdy partnerzy oddalają się od siebie psychicznie i fizycznie, pojawia się problem w codziennej komunikacji. Para coraz rzadziej ze sobą rozmawia, nie mówi sobie o swoich potrzebach, oczekiwaniach czy obawach. Komunikacja w kryzysie małżeńskim, często zaczyna ogranicza się do tematów zakupów czy wychowania dzieci, wymiana krótkich zdań typu „kup mleko po pracy”,”odbierz dzieci ze szkoły” itd. Z czasem drobne słabości partnera, które wcześniej nie miały znaczenia zaczynają nas drażnić. Zaczynamy wytykać sobie błędy, patrzeć na siebie krytycznie, skupiać się na słabościach tej drugiej strony. Para oddala się od siebie też fizycznie, nie ma ochoty na czułość i bliskość, jest w nich dużo żalu i złości. Objawy kryzysu w małżeństwie Narodziny dziecka a kryzys w małżeńskiJak przetrwać kryzys w małżeństwie?To co może pomóc przezwyciężyć kryzys to:Kryzys w małżeństwie – Gdzie szukać pomocy? Objawy kryzysu w małżeństwie Związek przechodzi różne etapy. Nie są one zawsze, dla każdej pary małżeńskiej identyczne. Co więcej, z jednej fazy do drugiej nie zawsze przechodzi się płynnie, dlatego jeśli małżonkowie utkną na którymś z etapów i nie podejmą pracy nad rozwojem, ich związek znacznie ucierpi. Etap zauroczennia „jaki jesteś wspaniały/wspaniała”. Każda, może prawie każda dziewczyna marzy o księciu na białym koniu: szarmancki, przystojny, czuły i oczywiście bogaty. Nawet jak mówimy, że nie oglądamy komedii romantycznych, to w głębi duszy tęsknimy za romantyczną przygodą. Często decyzję o związaniu się podejmuje się na etapie “chemicznego” zauroczenia drugą osobą: zakochanie pobudza w mózgu konkretne reakcje chemicznej. Nie zauważamy słabości partnera, idealizujemy jego/ją, zaczynamy małżeństwo częściowo nieświadomie. Charakterystyczne dla tego etapu są wzloty i upadki, duże pożądanie miedzy partnerami, radość z bycia razem. Chwilo trwaj! Etap rozterek“książę z bajki nie jest już tak wspaniały” Ja tu spodziewałam się księcia na białym koniu, a tu mam Misia leżącego na kanapie oglądającego mecz. Pewnego dnia budząc się zaczynamy się zastanawiać co też widzieliśmy w swoim współmałżonku? Dlaczego zdecydowaliśmy się wyjść właśnie za tą osobę? Codzienna rutyna zaczyna dominować w relacji z coraz większą siłą. Rozwiewają się iluzje związane z współmałżonkiem i związkiem. Płacenie rachunków, kontakty z teściami, sprzątanie i zwykła rutyna życia codziennego może doprowadzić do pierwszych małżeńskich kłótni. Różne wyzwania i problemy życia codziennego są zawsze próbą dla związku, wymagają kompromisu. Z czasem uczymy się doceniać zalety i starania tej drugiej osoby i przymykać oko na drobne słabości. Narodziny dziecka a kryzys w małżeński Jedną z pierwszych sytuacji w których może pojawić się kryzys są narodziny dzieci. Kryzys pojawia się w sytuacji dużej zmiany, czegoś co powoduje zachwianie dotychczasowej harmonii. Oczywiście narodziny dziecka są wspaniałym doświadczeniem, ale nieprzespane noce, mama zmęczona, ojciec zazdrosny o dziecko, brak czasu dla związku powoduje, że możemy się od siebie oddalić. Zależy to od pary, jeśli dzielą się oni obowiązkami, znajdują czas dla siebie, mogą wspólnie cieszyć się z tego doświadczenia pomimo zmęczenia. Inną kwestią jest kariera zawodowa lub zaangażowanie w życie lokalne, wspólny kredyt. Tu ważna jest rozmowa o tym jak podzielić ten czas, pogodzić pracę, wychowanie dzieci i mieć też czas na odpoczynek i rozrywkę. Istotnie jest żeby otwarcie mówić sobie o swoich oczekiwaniach, potrzebach, pamiętajmy, że trudno jest tej drugiej stronie domyślić się intencji partnera. Na tym etapie życia razem możemy czuć się bliscy sobie o ile potrafimy działać jak dobry zespół. Faza ta jest przy tym niezwykle ważna – przypomina bowiem małżonkom, że płacenie rachunków, robienie prania i inne codzienne obowiązki wcale nie muszą być przeszkodą na drodze do szczęścia, są częścią ich wspólnego życia. Ten etap niesie za sobą poważne zagrożenie, mogą pojawić się nieporozumienia związane z podziałem władzy w związku, stylem wychowania dzieci, podziałem obowiązków domowych. Jeżeli małżonkowie są zabiegani i nie mają czasu na przedyskutowanie ważnych kwestii to może to prowadzić do konfliktów. Dlatego ważne jest to, żeby znaleźć czas dla siebie, pod koniec dnia poświęcić trochę czasu na rozmowę, pobycie ze sobą. Wiele par tłumaczy się tym, że opieka nad dziećmi, obowiązki domowe, tak pochłaniają ich czas wolny, że nie ma tam już miejsca na własne hobby czy pójście razem do kina. Wynika to głównie z tego, że to jedna osoba zajmuje się tymi obowiązkami. W sytuacji gdy podzielimy się nimi, wciągniemy też dzieci do sprzątania czy pomocy w rozwieszaniu prania to wtedy zrobimy to dwa razy krócej i mamy czas dla siebie. Jak przetrwać kryzys w małżeństwie? Trudności takie jak utrata pracy, choroba, śmierć dalszego członka rodziny, problemy finansowe, są wydarzeniami, które mogą zakończyć się dwojako: możemy się do siebie zbliżyć, wspierać w trudnej sytuacji albo zacząć oddalać się od siebie. Kiedy dochodzi między nami do częstych nieporozumień, zaczynamy w pewnym momencie myśleć o rozstaniu, chcemy uciec, tracimy siły do walki o związek. To co może pomóc przezwyciężyć kryzys to: – rozmowa, porozmawiajmy o tym co aktualnie się dzieje niedobrego w relacji, ważne jest to, żeby powiedzieć o swoich obawach, uczuciach. Na tym etapie spokojna rozmowa może być trudna ponieważ w partnerach jest dużo złości, można zacząć od napisania listu w którym opisujemy to co nas aktualnie boli. –wspólne spędzanie czasu wolnego, przecież nie chcemy żyć obok siebie, dlatego postarajmy się zmienić schemat komunikacji. Zamiast ciągłych pretensji, zapytajmy partnera jak mu/jej minął dzień?.Spróbujmy przerwać milczenie, wystarczy zaproponować wspólny spacer, pójście do kawiarni bez dzieci, gdzie będzie okazja ze sobą porozmawiać. Oczywiście możemy porozmawiać w domu przy herbacie czy lampce wina, ale czasem wyjście z domu jest dobre, ponieważ odrywany się od miejsca które kojarzymy z rutyną. Z czasem można wprowadzić w grafiku wspólne wyjścia we dwoje do kina czy weekend poza miastem. Można też wspólnie ugotować pyszną kolację czy porozmawiać o planach wakacyjnych. – mówienie o swoich potrzebach, kobiety często oczekują od mężczyzn, żeby domyślili się ich potrzeb, intencji, karzą ich swoim milczeniem i czekają jak oni zrealizują ich marzenia. Uwaga, teraz ważna informacja! Mężczyźni są mało domyślni, oczywiście nie można ich za to winić, poprostu ich umysły są bardziej konkretne, potrzebują jasnych komunikatów,instrukcji. Dlatego mówmy sobie wprost czego potrzebujemy od drugiej osoby, rozmawiajmy na bieżąco o tym co nas drażni w zachowaniu będziemy z tym zwlekać, to frustracja w nas będzie narastać. –urozmaicenie życia rodzinnego, kiedy codzienna rutyna powoduje, że przestajemy się cieszyć byciem razem warto jest wprowadzić zmiany w życiu rodziny niedzielne wyjście na basen, gra w gry planszowe, wspólne oglądanie filmów. Istotne jest to, żeby cała rodzina miała okazję się spotkać i spędzić czas razem(bez smartphonów). –myślenie pozytywne o partnerze, myślę, że dojrzała relacja jest wtedy, gdy pomimo trudności decydujemy się zostać z drugą osobą, walczyć o tą relację. Bardzo istotne jest uświadomienie sobie, że mąż/żona już się nie zmieni, ponieważ jest dorosłą ukształtowaną pewne nawyki można zmienić, ale nie wszystko. Ważne jest, aby zaakceptować fakt, że nikt nie jest doskonały, dlatego warto skupić się na zaletach partnera i przymknąć oko na słabości. Przeczytaj również: Jak uratować związek w kryzysie Kryzys w małżeństwie – Gdzie szukać pomocy? Kryzys jak każdy konflikt może mieć pozytywne i negatywne efekty. Czasem para jest w stanie sama poradzić sobie z kryzysem, który z czasem może prowadzić do zacieśnienia więzi, bo wiemy, że pomimo trudności chcemy być razem. W innych sytuacjach myślimy o rozstaniu, chcemy separacji, rozwodu, zmiany. Zdarza się, że pary żyją razem ze względu na dzieci, chcą aby one miały pełną rodzinę. Pamiętajmy, że dzieci nawet małe wyczuwają, że między rodzicami coś nie gra, dlatego aby zażegnać kryzys w małżeństwie, warto sobie pomóc i zgłosić się do specjalisty psychologa, psychoterapeuty. Terapia pomoże zrozumieć aktualny problem, znaleźć sposoby zażegnania kryzysu, zrozumienia jaki jest wasz klucz do udanego związku i opracowaniem pracy nad poprawą relacji. Na takim spotkaniu psycholog przeprowadzi rozmowę na temat aktualnego problemu, sytuacji rodzinnej, historii związku. Psycholog może pomóc zażegnać kryzys w małżeństwie. Wspólnie Państwo ustalicie cele terapii, czyli to nad czym chcecie pracować poprawa komunikacji, rozstrzygnięcie sporu o podział obowiązków. Pamiętajmy, że pretensje o nie zmyte naczynia często mają głębsze podłoże, mówią o tym, że mamy żal do partnera o coś co wydarzyło się kiedyś, albo przenosimy problemy z pracy do domu. Zanim zdecydujecie o złożeniu wniosku rozwodowego spróbujcie sobie pomóc rozwiązać aktualne trudności. To co mnie zawsze wzrusza to widok dwójki staruszków idących za rękę po parku, czego życzę w przyszłości Państwu i sobie. Przeżywasz kryzys w małżeństwie ? Nie martw się, nie jest to sytuacja bez wyjścia. SKONTAKTUJ SIĘ Z NAMI ! Poradnię Co tam? Psychoterapia bliska Tobie tworzy zespół doświadczonych psychoterapeutów. Nasze poradnie to miejsca z domową atmosferą. Oferujemy pełny zakres wsparcia dla Ciebie i twoich bliskich. Pomożemy w doborze najlepszego specjalisty. +48 698 115 005 Możesz umówić samodzielnie wizytę w gabinecie, do twojej dyspozycji są aż 4 placówki w Warszawie, lub sesję online. Najnowsze Powiązane Jeśli podoba Ci się ten artykuł, udostępnij go swoim znajomym.
Posty: 613. Wiek: 34-. Odp: zdrada,rozstanie,rozwód po 40 latach małzenstwa. no cóż, w takim przypadku doprowadzić do sprawy sądowej, żeby mieć klarowność sytuacji. Nie wiem czy sąd może mu nakazać opuszczenie mieszkania, ale na pewno coś można zyskać. Nie można Panu Mężowi pozwolić, żeby robił, co tylko mu się podoba.
Rozstanie – jak to przeżyć? Rozstanie – to ci może wyjść na dobre! / fot. Fotolia Tradycyjne „dzień dobry” i „dobranoc” wysyłane od miesięcy, wspólne zakupy, spacery, miliony obejrzanych filmów… Mimo że dla niektórych wszystko to brzmi cudownie, ty nie widzisz dla was przyszłości. Czyżby przyczyną odwlekania decyzji o rozstaniu był lęk przed dołączeniem do grona singli, czekających w osamotnieniu na prawdziwą miłość? Rozstanie – jak sobie poradzić? Chociaż ostatnimi czasy jestem zmuszona do podziwiania pierścionków zaręczynowych na palcach kolejnych koleżanek ze studiów, a babcia coraz niecierpliwiej czeka, aż przyprowadzę potencjalnego kandydata na męża, nie przeszkadza mi, że jestem singielką. Robię wiele ciekawych rzeczy, na które moje rówieśniczki nie mają czasu, bo przecież ktoś musi zarezerwować lokal na wesele, wybrać kapelę i zaproszenia – mówi z uśmiechem 23-letnia Aga. I chociaż ma za sobą czteroletni związek, przyznaje, że dzień, w którym odważyła się zerwać z Rafałem, całkowicie odmienił jej życie. Para nie do pary Liczba niedobranych związków jest zastanawiająco duża. Trudno wyjaśnić, dlaczego tak się dzieje, bo przecież nie żyjemy już w czasach, kiedy o tym, z kim mamy się spotykać, decydowały chociażby stosunki sąsiedzkie. Dzisiaj nikt nie każe nam ratować sytuacji materialnej rodziny małżeństwem z chłopakiem z bogatej rodziny. Dlaczego więc tak wiele osób zmusza się do kontynuowania znajomości z osobami, na których im zwyczajnie nie zależy, a tylko nieliczni postanawiają zaryzykować rozstanie? – Cała rodzinka była szczęśliwa. Wreszcie mogli się pochwalić, że ich córka nie tylko świetnie radzi sobie na studiach, ale ma też świetnego ułożonego chłopaka. No właśnie – grzeczny, cichy, a w dodatku domator. Dokładnie o takim zięciu marzyli. Ja nie. Oczywiście, nie mogłam narzekać – dostawałam przecież prezenciki z okazji walentynek, urodzin, Dnia Kobiet, a codziennie tradycyjny pakiet SMS-ów, w których Rafał zapewniał mnie o swoim uczuciu. Tylko że nie dla każdego jest to spełnienie marzeń. Często proponowałam mu wspólny wypad za miasto, głupią przejażdżkę na rowerach. Zawsze mi odmawiał. Powody były różne – od ciężkiego dnia na uczelni przez złe samopoczucie po marudzenie w stylu „kupimy winko i obejrzymy film, tylko ja i ty” – wspomina Agnieszka. Nic na siłę czyli rozstanie z rozsądku? Każdy z nas jest inny – różnimy się temperamentem, osobowością, preferujemy różne formy spędzania czasu. Jednak czy powszechnie przytaczana zasada „przeciwieństwa się przyciągają”, zawsze się sprawdza? – Po rozstaniu z chłopakiem postanowiłam w końcu zacząć robić to, na co zawsze miałam ochotę, ale brakowało mi zachęty i wsparcia ze strony tej drugiej, ważnej wtedy dla mnie, osoby. Rafał, niestety, zawsze blokował mnie w takich sytuacjach. Twierdził, że to, o czym marzę, jest pozbawione sensu, drogie, niebezpieczne, albo po prostu twierdził, że nie dam sobie rady. Ciężko było mi podjąć decyzję o rozstaniu z Rafałem, tym bardziej że w gruncie rzeczy nie był złym chłopakiem. Niejedna dziewczyna mogłaby mi go pozazdrościć. Chociaż miałam wtedy całe życie przed sobą (nadal mam), nie wiem, dlaczego obawiałam się, że jeśli zerwę z moim chłopakiem, nie poznam już nikogo. Wszyscy znajomi byli sparowani. Bałam się, że stanę się takim piątym kołem u wozu. W dodatku mimo wszystko miałam na uwadze Rafała. Może to śmieszne, ale obawiałam się, że on sobie z tym rozstaniem nie poradzi. Miał wtedy 27 lat i myślał o naszym związku przyszłościowo. Ja nie… I właśnie do tego najtrudniej było mi się przyznać… – wspomina Agnieszka. Podobne doświadczenia ma 24-letnia Ola. – Dawniej byłam zupełnie inną osobą – bez pewności siebie i bez uśmiechu na twarzy. Bałam się życia. Myślę, że jest to po części związane z sytuacją w rodzinie i ze strachem przed samotnością. Gdy byłam z kimś związana, bałam się stawiać na swoim, by nie zranić partnera, bo jeszcze odejdzie, a ja znowu zostanę sama. Później nauczyłam się mówić, ba, wykrzykiwać to, co myślę, czuję, czego chcę, ale nie umiałam o to walczyć. Tak oto spędziłam pięć lat w nieudanym związku, który zabrał mi lata studiów. Pewnego dnia doszłam do wniosku, że dłużej nie mogę tak żyć… Zaryzykowałam, mimo że wciąż bałam się samotności. Dziś wiem, że słusznie. Jestem szczęśliwą, zadowoloną z życia, uśmiechniętą singielką, która może powiedzieć o sobie wszystko, ale nie to, że jest samotna. Otaczają mnie cudowni ludzie. Chociaż byli to przyjaciele mojego eks, kontakty się nie rozluźniły, okazało się, że mogę zawsze na nich liczyć… I nie tylko na nich. Przeczytaj koniecznie: Jak poradzić sobie z rozstaniem? Jak przeżyć rozstanie z partnerem Po rozstaniu po latach Aga w końcu zaczęła podróżować / fot. Reshot/Andriana Lęk przed samotnością i usilne szukanie partnera na pewno nie jest dobrym pomysłem. Tym bardziej że życie w pojedynkę, jak się okazuje, wcale nie musi być takie nudne. – Pierwsze wakacje „na wolności” spędziłam, pracując za granicą. Do tej pory zarabiałam pieniądze tylko w Polsce, ponieważ Rafał zawsze obrażał się, kiedy wspominałam o jakimkolwiek wyjeździe na dłużej bez niego (ze mną, oczywiście, nie chciał pojechać). Pierwsza podróż w nieznane okazała się strzałem w dziesiątkę. Nabrałam pewności siebie, zarobiłam trochę kasy na realizowanie swoich marzeń. Pierwsze z nich spełniłam zaraz po powrocie: wykupiłam sobie skok ze spadochronem. Skakałam z instruktorem, ale czy to jest istotne? Marzyłam, żeby to zrobić, teraz nic nie stało na przeszkodzie – wspomina Aga. Zaczęłam podróżować. Zwiedziłam już prawie całą Europę! Oczywiście nie potrzebowałam do tego ogromnego budżetu – są przecież tanie linie lotnicze, a jak się potem okazało, i autostop jest nadal popularny! Będąc z Rafałem, nigdy bym się na to nie odważyła, bo przecież za każdym razem musiałabym wysłuchiwać tysiąca kazań. Trudno opisać ten ostatni rok, bo naprawdę wiele się wydarzyło. Ostatnim marzeniem, jakie udało mi się zrealizować, był skok na bungee – również w pojedynkę, a nie za rękę z drugą połówką. Ogromna zmiana nastąpiła także w życiu Oli. – Jaka jestem teraz? Pewna siebie, wygadana i konkretna. Ale myślę, że przede wszystkim jestem po prostu wesoła, cieszę się życiem. Staram się nie patrzeć za siebie, tylko w przyszłość… A przede wszystkim żyć dniem dzisiejszym i wykorzystywać każdą chwilę. Bo ona nigdy się już nie powtórzy. Dlatego staram się realizować swoje cele, marzyć i spełniać marzenia. Udało mi się znaleźć pracę, którą, o dziwo, lubię. Marzy mi się zostać coachem i uczyć ludzi komunikacji. Czuję, że w tym właśnie bym się sprawdziła. Singielki marzą, aby… – … skoczyć ze spadochronem (i zrealizuję to już niedługo, możecie mnie trzymać za słowo), by przeżyć kulinarną wyprawę dookoła świata i próbować najdziwniejszych i najbardziej egzotycznych smaków, a potem spróbować stworzyć je samemu. Chciałabym odwiedzić wyspę Bora Bora, a także rezerwat słoni w Afryce, chciałabym mieć zdjęcie pod kwitnącym drzewem wiśni w Japonii, chciałabym… przeżyć prawdziwą miłość, jak z filmu. Tak, mimo że jestem „twardzielką”, jestem niesamowicie uczuciową osobą. Po rozstaniu z rozsądku i ostatnich przejściach niełatwo mi się zakochać, ale jak się zakocham, to wiem, że na zabój. Bardzo szybko się wzruszam, bardzo się przywiązuję. Mam nadzieję spotkać miłość mojego życia, z którą będę mogła realizować swoje marzenia, podróżować, żyć, założyć rodzinę i mieć domek nad jeziorem, bo woda to mój żywioł. Nie należy się zatem bać zakończenia związku, gdy czujemy, że nie zmierza on w dobrą stronę. Według statystyk rozwodowych, aż 27 proc. małżeństw wskazuje „odkochanie się” jako przyczynę rozstania. Skoro więc sygnały pojawiają się dużo wcześniej, to chyba trzeba się poważnie zastanowić, czy warto kontynuować związek, w którym nie czujemy się już najlepiej. Decyzja o rozstaniu wcale nie musi się wiązać z wyborem samotności. Czasami, tak jak w przypadku naszych bohaterek, może wpłynąć pozytywnie na nasze życie. Monika Gomułka Artykuł przygotowany przez ekspertów portalu 84 poziom zaufania. Dzień dobry! Serdecznie współczuję trudnej sytuacji. Rozstanie zawsze jest bolesnym wydarzeniem, szczególnie kiedy nie decydujemy o nim sami, ale ta druga osoba. Niestety, jest możliwe, że ze strony Pana byłej partnerki była to świadoma decyzja, której może już nie zmienić. Z tego co piszesz, Twój mąż podjął decyzję o rozstaniu i odchodzi do innej kobiety. Przeszliście terapię mając nadzieję, że to Wasz uratuje od rozstania. Nie napisałaś czy to była Wasza wspólna decyzja czy tylko Twoja? To dosyć ważne, bo kiedy jedno chce odejść, a drugie wyraża równie silną chęć pozostania w związku, to determinacja każdego z nich blokuje ich we wzajemnej próbie sił. Obydwoje zużytkowują ogromną ilość energii na utrzymanie tego impasu. Każde życzy sobie w duchu, żeby jego życie toczyło się dalej bez zmian, ale jest to niemożliwe. W Twoim przypadku, inicjatywa rozwodu jak sądzę wyszła od męża i dlatego jesteś po tej słabszej stronie, znajdujesz się na słabszej pozycji. Wynika to z faktu, że jesteś przedmiotem decyzji męża. Pojawiła się masa trudnych i skrajnych emocji. Piszesz że wasze małżeństwo było zgodne. To trochę za mało, ale zakładam, że pobraliście się z miłości, a tam gdzie była miłość, rozstanie musi wywołać silne emocje. Pojawia się uczucie nagłego obniżenia własnej wartości, słabości, wstyd, lęk, rozpacz, gorycz, niezgoda na rozstanie i masę innych trudnych emocji. Z tego co piszesz jesteś jeszcze przed rozwodem, a więc przed bardzo trudnym czasem w Twoim życiu. W czasie rozwodu prawie zawsze pojawia się poczucie krzywdy, a to z kolei pociąga często za sobą agresję i chęć zemsty, atak wywołuje kontratak. Nie piszesz czy macie dzieci? A to bardzo ważne, bo w czasie tego trudnego czasu trzeba będzie odróżnić dwie więzi: małżeńską i rodzicielską. Jeśli Twój mąż już definitywnie zdecydował się na rozwód to prędzej czy później to nastąpi (jeśli nie zdecydujecie inaczej), ale dobrze by było „walkę o wyłączną winę jednej strony” odłożyć i najpierw rozstrzygnąć to, co najważniejsze i konieczne, czyli ustalić i uregulować sytuację wychowawczą – to Was nigdy nie minie. Wiem, że to jest dla Ciebie bardzo trudny czas, bo czujesz się porzucona a być może masz poczucie osierocenia. Być może pojawiły się emocje, które są bliskie przeżywaniu depresji czy żałoby. Ale pamiętaj, żebyś nie doprowadziła samej siebie do zniszczenia. Na pewno masz wokół siebie bliskie osoby, które będą chciały słuchać twoich emocji. Nie bój się prosić ich o pomoc i mówić o swoich uczuciach. Daj sobie czas na rozpacz i żałobę. Musisz się oswoić ze stratą i nikt nie ma prawa wymagać od Ciebie, żebyś w równym tempie współpracowała przy podziale związku. Daj sobie upust swoim emocjom, ale pamiętaj, żeby ograniczać to do minimum w stosunku do swojego męża. Możesz to zrobić poprzez rozmowę z bliskimi osobami albo przepracować je z terapeutą. Ważne żebyś miała przy sobie osobę, która da Ci wsparcie. Jeśli jest to możliwe zmień na jakiś czas otoczenie, idz na fitnes, rozpocznij nową aktywność gdzie będą inni ludzie. Pamiętaj też, że ty Ty jesteś panem swoich wyborów i emocji. Sytuacje, kiedy będziesz widziała swojego męża, będą bardzo emocjonalne, mogą działać jak naciskanie spustu – ale pistoletem jesteś Ty. Żeby rozwód nie zmienił się w wojnę, pamiętaj żeby nie zakłamywać przeszłości. Raz było dobrze, raz źle i to normalne. Na pewno były dobre chwile, które będziesz pamiętać. Wiem też, że na tym etapie bardzo trudno będzie Ci przyznać autonomię męża w tej sytuacji, ale spróbuj powiedzieć „po prostu się nie udało”. Czasem żal i poczucie krzywdy stają się fundamentami naszych dalszych decyzji, a rozwód to proces, który trochę potrwa. Emocje, które towarzyszą rozwodowi pokazują, że nie chodzi tylko o uznanie drugiej strony winną. Często bardziej zależy nam na tym, żeby jakiś autorytet, np. sędzia, wysłuchał historii i powiedział, że zostałam strasznie skrzywdzona, a druga strona ponosi całą winę. Pozdrawiam JK Rozstanie po 7 latach związku – odpowiada Dr Aleksandra Karmazyn Rozstanie z chłopakiem po poronieniu – odpowiada Mgr Magdalena Golicz Jak mam poradzić sobie po rozstaniu z chłopakiem? – odpowiada Mgr Patrycja Nosel
Dołączył: 2011-07-27 Miasto: Far Away Liczba postów: 1616 1 lipca 2019, 14:06 Mój świat właśnie runął. Po 18 latach wspólnego życia mój mąż powiadomił mnie, że nie jest ze mną szczęśliwy i chciałby się rozstać. Nie umiem tego ogarnąć, cały dzień ryczę, czuję ucisk w klatce piersiowej, ciężko mi się oddycha. Jak sobie z tym poradzić? Dołączył: 2014-04-23 Miasto: Kraków Liczba postów: 20722 1 lipca 2019, 21:41 Wilena napisał(a):sacria napisał(a):Liandra napisał(a):To mega przykre, ale nie popełnij głupoty dawania mu rozwodu bez orzekania o winie! Jakie zostawanie w przyjaźni? przecież to paranoja- czujesz przyjaźń na myśl o tym co ci zrobił i jak będzie teraz wyglądało życie twoje i dzieciaków? Przecież facet zostawia ciebie i dzieci bo mu się znudziło i znalazł młodszą panienkę więc jest to tylko i wyłącznie jego wina za rozpad związku! Koniecznie idź do adwokata, dobry wytłumaczy ci co możesz stracić w efekcie takiej nadmiernej ugodowości...myślisz że wina jest bycie nieszczęśliwym? na udowodnienie komuś winy trzeba mieć dowody. A jeśli on jej udowodni winę, chociażby brak wspolzycia czy inne których nie wymienila to żadnej jego winy nie będzie. dlaczego kobiety są takie durne że tak często kierują się jakaś głupia zemsta, chcą szarpać po sądach przez lata, szarpać swoje nerwy? Można rozstać się z klasa i tego życzę autorce. Po pierwsze to skąd stwierdzenie, że to kobiety są durne? Ja jestem mściewa, ale w porównaniu taty to jestem aniołem miłosierdzia. Po nim mam (albo w genach, albo wyuczona reakcja), że jak nam ktoś nadepnie na odcisk to nie spoczniemy aż on nie straci nogi. Moja mama nie, jeszcze by komuś pomogła, bo może miał trudny okres w życiu. Po drugie to dlaczego durne? Nigdy nie doświadczyłam czegoś takiego, że siedzę i zalewam się łzami, że coś mnie niemal fizycznie boli i długo gryzie. Całą energię przekierowuję na rozmyślanie jak się zemścić, a jak mi się uda to wyładowuję wszystkie złe emocje, nie mam tego okresu "żałoby". Pewnie, że nie jest to najlepsze rozwiązanie, bo to nadal są negatywne emocje, ale durnym bym go nie nazwała, lepsze to niż wypłakiwanie sobie oczu, które też niczego nie zmieni. Jak ktoś się chce mścić i ma mu to pomóc to niech się mści. Tylko nie w taki sposób jak tu był opisany, żeby mu zostawić dzieci, bo z jakiej racji one mają dodatkowo obrywać rykoszetem? I naprawdę uważasz, że odejście partnera jest powodem do zemsty, niezależnie od powodu rozstania? To właśnie jest dla mnie durne. Mężczyżni częsciej potrafia pokazać przy rozstaniach więcej klasy niż kobiety- rzadko słyszę, żeby to facet utrudniał z zemsty rozwód, za to kobiety nie są rzadkościa. Ludzie, którzy się kochali nie muszą robić sobie na złość dla wiem i sądzę, że się nie dowiem (i dobrze). W sensie tylko Kropecka ma pełny obraz sytuacji, więc ona to może ocenić. I ona wie/może się próbować dowiedzieć czy były jakieś konkretne powody, czy nie i on chce odejść, bo ma jakiś wcześniejszy kryzyk wieku średniego i mu odbiło, a na terapię nie pójdzie na zasadzie "nie, bo nie", albo ma romans. A jeżeli nie mamy pełnego obrazu to moim zdaniem żadnej reakcji się nie powinno potępiać. Jednemu pomoże jak się wypłacze, drugiemu pomoże jak się zemści (albo chociaż ten plan zemsty będzie miał gdzieś z tyłu głowy) i nie uważam, żeby wartościowanie jednego jako durne było pomocne. Zwłaszcza, że Kropecka wyraźnie napisała, że kosztem dzieci się mścić nie będzie, więc martwić się nie ma o co. Dołączył: 2015-12-09 Miasto: Łódź Liczba postów: 1283 1 lipca 2019, 22:59 A ja bym mu prosto w mordę wygarnela, że niszczy życie swoim dzieciom jak jego ojciec jemu zniszczył. Poswieca dobro dzieci dla zaliczenia jakiejs dupy. Żałosne, i na pewno bym wymusila na nim, ze to on ma powiedzieć dzieciom o tym. Pamiętaj, że nie ważne jak będziecie się starać, dzieci i tak kogoś z was obwinia za rozstanie i lepiej żeby to był on, bo to jego wina. Dołączył: 2010-01-03 Miasto: Panama Liczba postów: 10673 1 lipca 2019, 23:43 Sytuacja jest bardzo przykra, bezdyskusyjnie. Nie rozumiem jednak tych zachęt do zemsty (choć jestem bardzo mściwa, jeśli mam powód), ani też robienia potwora z osoby, która chce zakończyć związek. Nie ogarniam tej idei niewolnictwa. Osiem lat temu zdecydowałam się na rozwód i choć mój ówczesny mąż bardzo nie chciał żebym odeszła, wiedział, że nie mam obowiązku trwać przy nim wbrew samej sobie. Walczył o mnie bardziej niż powinien, ale gdy ostatecznie, po wielu miesiącach powtórzyłam mu, że nie chcę z nim żyć, że uczucia we mnie umarły i chcę czegoś innego, po prostu dał mi odejść. Dotychczas wydawało mi się, że miałam do tego pełne prawo, a jednak z tego, co zostało w tym wątku napisane, można wnioskować coś zupełnie odmiennego. Ludzie w związku - także małżeńskim - nadal są osobami wolnymi. Owszem, mają zobowiązania, jednak zachowują także prawo decydowania o sobie. Absolutnie bym nie chciała, żeby mąż był ze mną z obowiązku. Nie chciałabym żeby zrobił z naszego życia farsę. I bardzo się dziwię tym z Was, które uważają, że koniec miłości to nie jest wystarczający powód do rozstania. Dołączył: 2010-03-11 Miasto: Gdańsk Liczba postów: 14191 2 lipca 2019, 07:36 Wilena napisał(a):sacria napisał(a):Wilena napisał(a):sacria napisał(a):Liandra napisał(a):To mega przykre, ale nie popełnij głupoty dawania mu rozwodu bez orzekania o winie! Jakie zostawanie w przyjaźni? przecież to paranoja- czujesz przyjaźń na myśl o tym co ci zrobił i jak będzie teraz wyglądało życie twoje i dzieciaków? Przecież facet zostawia ciebie i dzieci bo mu się znudziło i znalazł młodszą panienkę więc jest to tylko i wyłącznie jego wina za rozpad związku! Koniecznie idź do adwokata, dobry wytłumaczy ci co możesz stracić w efekcie takiej nadmiernej ugodowości...myślisz że wina jest bycie nieszczęśliwym? na udowodnienie komuś winy trzeba mieć dowody. A jeśli on jej udowodni winę, chociażby brak wspolzycia czy inne których nie wymienila to żadnej jego winy nie będzie. dlaczego kobiety są takie durne że tak często kierują się jakaś głupia zemsta, chcą szarpać po sądach przez lata, szarpać swoje nerwy? Można rozstać się z klasa i tego życzę autorce. Po pierwsze to skąd stwierdzenie, że to kobiety są durne? Ja jestem mściewa, ale w porównaniu taty to jestem aniołem miłosierdzia. Po nim mam (albo w genach, albo wyuczona reakcja), że jak nam ktoś nadepnie na odcisk to nie spoczniemy aż on nie straci nogi. Moja mama nie, jeszcze by komuś pomogła, bo może miał trudny okres w życiu. Po drugie to dlaczego durne? Nigdy nie doświadczyłam czegoś takiego, że siedzę i zalewam się łzami, że coś mnie niemal fizycznie boli i długo gryzie. Całą energię przekierowuję na rozmyślanie jak się zemścić, a jak mi się uda to wyładowuję wszystkie złe emocje, nie mam tego okresu "żałoby". Pewnie, że nie jest to najlepsze rozwiązanie, bo to nadal są negatywne emocje, ale durnym bym go nie nazwała, lepsze to niż wypłakiwanie sobie oczu, które też niczego nie zmieni. Jak ktoś się chce mścić i ma mu to pomóc to niech się mści. Tylko nie w taki sposób jak tu był opisany, żeby mu zostawić dzieci, bo z jakiej racji one mają dodatkowo obrywać rykoszetem? I naprawdę uważasz, że odejście partnera jest powodem do zemsty, niezależnie od powodu rozstania? To właśnie jest dla mnie durne. Mężczyżni częsciej potrafia pokazać przy rozstaniach więcej klasy niż kobiety- rzadko słyszę, żeby to facet utrudniał z zemsty rozwód, za to kobiety nie są rzadkościa. Ludzie, którzy się kochali nie muszą robić sobie na złość dla wiem i sądzę, że się nie dowiem (i dobrze). W sensie tylko Kropecka ma pełny obraz sytuacji, więc ona to może ocenić. I ona wie/może się próbować dowiedzieć czy były jakieś konkretne powody, czy nie i on chce odejść, bo ma jakiś wcześniejszy kryzyk wieku średniego i mu odbiło, a na terapię nie pójdzie na zasadzie "nie, bo nie", albo ma romans. A jeżeli nie mamy pełnego obrazu to moim zdaniem żadnej reakcji się nie powinno potępiać. Jednemu pomoże jak się wypłacze, drugiemu pomoże jak się zemści (albo chociaż ten plan zemsty będzie miał gdzieś z tyłu głowy) i nie uważam, żeby wartościowanie jednego jako durne było pomocne. Zwłaszcza, że Kropecka wyraźnie napisała, że kosztem dzieci się mścić nie będzie, więc martwić się nie ma o co. wypowiedź która skomentowałam jest wypowiedzią Liandry, która nie jest autorka, nie zna sytuacji a z góry radzi rozwód z wina męża, mimo że nic nie wie, więc podtrzymuje swoje zdanie- powtarzanie głupich haseł i zachowan dla jakiejś zasady istniejącej głównie w glowach nieco ograniczonych osób. Nie kwestia złego życzenia, ale tego akurat nigdy nie wiesz i stwierdzenie że się nigdy nie dowiesz jest odrobinę smieszne. Chyba żer jesteś singielka zakładająca że nigdy się z nikim NA PEWNO nie zwiaze, co też ciężko założyć bo życie bywa zaskakujace;) Edytowany przez sacria 2 lipca 2019, 07:38 Dołączył: 2014-06-25 Miasto: Warszawa Liczba postów: 26243 2 lipca 2019, 07:57 Niezmiernie Ci współczuję, tym bardziej, ze w sprawę zaangazowane beda dzieci, a Ty oprócz tego, ze bedziesz musiała poradzić sobie z własnymi uczuciami, bedziesz musiała zadbać również o ich spokój, a to bedzie niełatwe. Dlatego mam identyczne zdanie jak Egy, Sacria i inne dziewczyny wypowaniadające sie w podobnym tonie. Nie można czuć sie porzucona ofiarą i pielegnowac w sobie uczucia chęci zemsty, bo to jest skazywanie sie na taki własnie obraz, w przed sama soba (to przede wszystkim) i przed innymi, i z tym też potem trzeba bedzie się zmierzyć. Jeśli trzeba to w głowie jakoś nazywać, a trzeba, to lepiej myśleć o rozstaniu z męzem, niż po zostawieniu przez niego. Chciażby dla dodatkowego nienadszarpywania i tak wątlejszego poczucia godności. Edytowany przez Cyrica 2 lipca 2019, 07:58 agazur57 Dołączył: 2017-03-21 Miasto: Leśna Góra Liczba postów: 5693 2 lipca 2019, 08:52 No i pilnuj własnego interesu, nie daj się zbyć byle czym, bo to on chce odejść- wszystko na papierze. Pamiętaj, że gdy ty będziesz się opiekować dziećmi, to ciężko będzie ci pogodzić życie osobiste z pracą. Potem będziesz musiała dalej żyć, a pan, gdy zechce założyć nową rodzinę, to wcale już może nie być gotów na ustępstwa. Dołączył: 2011-08-02 Miasto: Warszawa Liczba postów: 4301 2 lipca 2019, 10:34 Dziewczyny sa rozne rodzaje zemsty i zagrania na nosie nie trzeba koniecznie tworzyc atmosfery wrogosci i nienawisci z bylyym mezem. Mozna inaczej Dołączył: 2019-06-07 Miasto: Częstochowa Liczba postów: 555 2 lipca 2019, 10:41 I jak się czujesz po nocy? Udało się w ogóle zasnąć? Dziś będzie lepszy dzień? Dołączył: 2012-03-14 Miasto: Kraków Liczba postów: 16872 2 lipca 2019, 11:01 Zemsta jest słaba... Prawdziwą siłą jest życzyć tej drugiej stronie szczęścia i samemu iść swoją drogą z podniesioną głową. agazur57 Dołączył: 2017-03-21 Miasto: Leśna Góra Liczba postów: 5693 2 lipca 2019, 11:13 Poczucie zemsty wynika z poczucia krzywdy i nieprzepracowania tematu, nieprzejścia okresu żałoby i pogodzenia się z faktem- najbardziej niszczy osobę, która chce się napisał(a):Zemsta jest słaba... Prawdziwą siłą jest życzyć tej drugiej stronie szczęścia i samemu iść swoją drogą z podniesioną głową.
Jak przeżyć rozstanie • Facetem jestem i o siebie dbam ~ Po rozstaniu każdy ma sporą lukę emocjonalną w sobie i zapychanie jej szybkim numerkiem tego nie naprawi Kiedy opadną opary pożądania inne tłumione w ten sposób emocje odezwą się ze zwiększoną siłą Ale jeśli już nosi Cię żeby się z kimś przespać dla „zaruchania
Oto 7 przyczyn rozpadu związków z bardzo długim stażem. Fot. iStock Wiele z nas ma w najbliższym otoczeniu pary z bardzo długim stażem. Nikt nie pamięta, kiedy i od czego rozpoczął się ich związek. Nikt też nie podejrzewa, że się rozpadnie. A jednak czasami tak się zdarza. Chociaż zakochani byli podejrzewani o ślub w przyszłości, dochodzi pomiędzy nimi do rozstania. Wszyscy dziwią się i pytają, jak to jest w ogóle możliwe. Tyle lat razem i tak nagle nie wyszło? Pary z bardzo długim stażem przetrwały niejedną burzę. Ich związki na pewno mają większą szansę na przetrwanie niż relacje, które trwają rok albo trochę więcej. Mimo wszystko nie można przesądzać, że nic się w tej materii nie zmieni. Życie działa trochę inaczej. Można nie tylko wyróżnić, kiedy w związku pojawia się pierwszy poważny kryzys, ale także, jakie są przyczyny rozpadu związków z długim stażem. Przekonajcie się, na co musicie uważać. Zobacz także: O czym myślisz po rozstaniu? 5 etapów! Fot. iStock Kiepski seks Seks jest bardzo ważnym aspektem związku. Nie chodzi tylko o rozładowanie napięcia i zaspokojenie potrzeb, ale również bliskość pomiędzy kobietą a mężczyzną. Jeżeli zakochani się nie starają i nie próbują urozmaicić pożycia seksualnego, spada jakość miłości fizycznej, a to przekłada się na rozczarowanie i rozluźnienie więzi. Co najgorsze, po wielu latach niektóre pary traktują go właśnie czysto mechanicznie. Nie dbają o satysfakcję drugiej osoby i uprawiają seks byle jak. - Jestem facetem, więc dla mnie seks jest podstawą udanego związku. Jeśli ten aspekt kuleje, zaczynają się kłopoty. Ja i Marlena byliśmy ze sobą 7 lat, kiedy podjąłem decyzję o rozstaniu. Stwierdziłem, że nie chcę do końca życia robić tego tylko w piątki wieczorem w pozycji misjonarskiej. Potrzebowałem urozmaicenia, którego ona nie była w stanie mi zaoferować. Fot. iStock Kłopoty z poczęciem dziecka Zazwyczaj wina leży po jednej stronie. Bezpłodna osoba często obwinia się, że nie może podarować dziecka partnerowi. Alienuje się, unika rozmów i cierpi w milczeniu. Czasami faktycznie ta druga osoba ma pretensje, ale jeżeli ludzie się naprawdę kochają, są w stanie pokonać tę przeszkodę. Niekiedy nie można znaleźć przyczyny bezpłodności, a wszystko wydaje się „grać”. W takim przypadku również narasta frustracja, partnerzy obwiniają się wzajemnie, a relacja cierpi na tym najbardziej. Bywa też, że dziecko jest celem samym w sobie i wtedy osoba, która pragnie je mieć za wszelką cenę, odchodzi. Zobacz także: Jak mężczyzna cierpi po rozstaniu? Fot. iStock Znudzenie partnerem Po wielu latach trudno jest przywrócić relację do stanu z początku i pobudzić pożądanie. Ale nie ma się też co oszukiwać, w miarę upływu czasu ludzie się zmieniają. Przemianie ulegają cechy charakteru, zainteresowania, poglądy. Jeżeli to właśnie one w jakiś sposób spajały partnerów, sytuacja pogarsza się. Poza tym miłość ewoluuje. Bardzo często zamienia się w przyjaźń i układ typowo partnerski. Kiedy oprócz tego partner zaczyna nudzić, rozpoczynają się poszukiwania innego. - Coś się wypaliło. Chyba tak najprościej to ująć. Na początku był ogień, a potem zgasł. Bardziej zachowywaliśmy się jak kumple niż para. Brakowało mi namiętności, więc zakończyłem relację po niemal 8 długich latach. Fot. iStock Nowa znajomość Wszystko układa się dobrze, kiedy nagle, niczym grom z jasnego nieba, pojawia się trzecia osoba. Robi w związku prawdziwe zamieszanie. Jeżeli partner jest nielojalny i nie docenia wspólnie przeżytych lat, ulega jej. W ten sposób przekreśla część swojego życia, ale zazwyczaj pod wpływem chwili o tym nie myśli. - Odszedłem od partnerki po 10 latach, bo poznałem w pracy świetną dziewczynę. Młodsza ode mnie, energiczna, chętna na coś więcej. Adorowała mnie, co bardzo mi się podobało. Nie mogłem się oprzeć. Uległem jej. Fot. iStock Zmiana planów na przyszłość Plany wraz z wiekiem zmieniają się. Jeżeli dotyczą kwestii istotnych, mogą poróżnić partnerów na tyle poważnie, ze dojdzie do rozstania. O co chodzi najczęściej? Przede wszystkim gotowość do poważnego zaangażowania się, czyli małżeństwa, chęć posiadania dzieci, robienia kariery, a także przeprowadzka do innego miasta lub za granicę. Nie da się zaprzeczyć, że rozbieżności pod tym względem są trudne do „przeskoczenia”. Fot. iStock Strata pracy przez jednego z partnerów Ze stratą pracy wiąże się zły stan psychiczny i problemy finansowe. Druga osoba musi przejąć na siebie ciężar utrzymywania domu, a nawet rolę głowy domu. U kobiet to spory problem, bo nie każda jest na tyle silna. Jeżeli ten okres trwa krótko, raczej nie ma zagrożenia, ale długotrwałe problemy finansowe i brak oparcia w drugiej osobie często prowadzą do końca relacji. - Odszedłem od mojej kobiety pół roku po tym, jak straciłem pracę. Przez pierwsze dwa miesiące była wyrozumiała, ale potem robiła mi wyrzuty, że ją wykorzystuję i że to ona nosi spodnie w naszym związku. Jak tylko znalazłem nową pracę, spłaciłem `dług` wobec niej i wyprowadziłem się. Po 6 latach związku. Właśnie w takich trudnych momentach można zrozumieć, czy druga osoba jest dla ciebie wsparciem czy nie. Fot. iStock Brak dojrzałości Dojrzałość wiąże się z umiejętnością komunikacji, wybaczania niektórych błędów, doceniania partnera, kompromisu i wielu innych. Przede wszystkim chodzi o bycie dla partnera, a nie dla siebie i akceptację jego wad. Jeżeli kobieta lub mężczyzna po wielu latach ich nie opanowali albo naiwnie wierzą, że spotkają kogoś lepszego i tylko na to czekają, w końcu sami mogą zostać porzuceni. Zobacz także: Jak przeżyć rozstanie i nie popaść w obsesję? 7 sprawdzonych sposobów! Ta strona używa plików cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie. Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies. Nie pokazuj więcej tego powiadomienia

Poniżej znajdziesz do nich odnośniki: Rozstanie z dziewczyną u 31-latka – odpowiada Dr Ewa Bujoczek. Depresja po rozstaniu z dziewczyną – odpowiada Mgr Magdalena Golicz. Rozstanie z dziewczyną – odpowiada Mgr Kamila Drozd. Jak pomóc synowi, którego zostawiła dziewczyna? – odpowiada Mgr Justyna Piątkowska.

Dołączył: 2011-07-27 Miasto: Far Away Liczba postów: 1616 1 lipca 2019, 14:06 Mój świat właśnie runął. Po 18 latach wspólnego życia mój mąż powiadomił mnie, że nie jest ze mną szczęśliwy i chciałby się rozstać. Nie umiem tego ogarnąć, cały dzień ryczę, czuję ucisk w klatce piersiowej, ciężko mi się oddycha. Jak sobie z tym poradzić? Dołączył: 2011-05-21 Miasto: Kraków Liczba postów: 15432 2 lipca 2019, 21:18 denerwują mnie kobiety, które twierdzą, że facet jest niewinny jak baranekmógł pomyśleć o wyszaleniu się przed zakładaniem rodziny Dołączył: 2007-02-06 Miasto: Liczba postów: 10556 2 lipca 2019, 22:14 denerwują mnie kobiety, które twierdzą, że facet jest niewinny jak baranekmógł pomyśleć o wyszaleniu się przed zakładaniem rodzinysledze ten watek i nie przypominam sobie by ktos tak twierdzil - przede wszystkim nikt nie zna ani jego ani autorki i ich zycia, wiec twierdzenie czegokolwiek jest juz bzdura. Za rozpad zwiazkow odpowiadaja zazwyczaj obie strony, nawet jak na pierwszy rzut oka wyglada inaczej - wiem , bo przezylam, bylismy zwyklym "szczesliwym" przecietnym malzenstwem, i ktos z zewnatrz nie mialby pojecia o niczym co naprawde kto czuje, jak zyje, dlaczego zyje czy trwa w zwiazku czasem wbrew sobie. -Nie pisze tu o tym konkretnym malzenstwie. Dołączył: 2009-05-18 Miasto: Rajskie Wyspy Liczba postów: 86164 2 lipca 2019, 23:27 Wilena po prostu znam Twoja zacietosc :P I sie usmiechnelam sama do siebie jak w koncu napisalas wprost, ze jak ktos Cie wkurzy, to idziesz po trupach :P Nic zlosliwego z mojej strony! Ja tez uwazam, ze powody moga byc rozne ale tak naprawde wszystkie beda ludzkie - odkochac sie, znudzic sie, chciec czegos innego, zle sie czuc. Natomiast uwazam, ze jednak takie sytuacje powinno sie jakos w zwiazku przegadac. Staz 18 lat i dwojka dzieci to jednak duzy, wspolny dorobek. Gdyby moj facet mi wypalil w takim momencie, ze on od dawna jest nieszczesliwy etc. podczas gdy ja bym uwazala ten zwiazek za spelnienie marzen, to czulabym sie slabo. Czym innym jest proba jakiegos wyjscia na prosta, poinformowanie partnera - sluchaj, jest kiepsko ale dajmy sobie czas, sprobujmy, jak sie nie uda to kazde pojdzie w swoja strone, a czym innym takie niby tkwienie bedac wybitnie nieszczesliwym przez jakis pewnie dluzszy okres i tak naprawde niedanie tej drugiej osobie zadnej szansy na naprawe relacji. Bo tkwienie "a moze za pol roku sie domysli i cos zmieni" czy "odszedlbym, ale w sumie to poki co nie mam lepszej alternatywy, to sobie w tym zwiazku potkwie" to nie jest danie komukolwiek jakichkolwiek szans. Dla mnie ludzie w takich dojrzalych zwiazkach powinni jednak byc juz nauczeni mowic wprost o swoich uczuciach. Edytowany przez cancri 2 lipca 2019, 23:36 24031994 3 lipca 2019, 09:43 Mnie też wydaje się że tak poważna sprawa to nie tylko wina definitywnie faceta. Święta w swoim związku nie jestem i mam chyba szczęście że mój mąż po tylu latach wciąż mnie kocha /ja jego też najbardziej na świecie /. On w ogień za mną, ale...! To nie wzięło się tylko z tego, że mam szczęście! Związek to charowa i to moje zdanie. Żniwa zbiera się potem. Nie ukrywam że poznalabym opinię Twojego męża, choć Tobie bardzo współczuję. Bo nie zmienia to faktu że szok jest. Gdyby mnie to spotkało, na te chwilę umarlabym, bo póki co tak po prostu kochamy się. No i jeszcze apropo seksu. Ważny jest i nie ważne czy jest się 10 czy 20 czy rok w związku. My dobralismy się idealnie, ja mam większe zapotrzebowanie niż on, ale ogólnie znajdujemy różne rozwiązania. Niby zaprzecza się że ta część życia z czasem umiera w małżeństwie, ale wg mnie to bzdura. Znam druga parę z takim stazezem, dorosłą córka i oni tak samo myślą. Chętnie zapoznalabym się z innymi opiniami na ten temat, bo to ciekawe, co powoduje że po latach ludzie nudzą się sobą. Dołączył: 2011-07-27 Miasto: Far Away Liczba postów: 1616 3 lipca 2019, 12:02 24031994 napisał(a):Mnie też wydaje się że tak poważna sprawa to nie tylko wina definitywnie faceta. Święta w swoim związku nie jestem i mam chyba szczęście że mój mąż po tylu latach wciąż mnie kocha /ja jego też najbardziej na świecie /. On w ogień za mną, ale...! To nie wzięło się tylko z tego, że mam szczęście! Związek to charowa i to moje zdanie. Żniwa zbiera się potem. Nie ukrywam że poznalabym opinię Twojego męża, choć Tobie bardzo współczuję. Bo nie zmienia to faktu że szok jest. Gdyby mnie to spotkało, na te chwilę umarlabym, bo póki co tak po prostu kochamy się. No i jeszcze apropo seksu. Ważny jest i nie ważne czy jest się 10 czy 20 czy rok w związku. My dobralismy się idealnie, ja mam większe zapotrzebowanie niż on, ale ogólnie znajdujemy różne rozwiązania. Niby zaprzecza się że ta część życia z czasem umiera w małżeństwie, ale wg mnie to bzdura. Znam druga parę z takim stazezem, dorosłą córka i oni tak samo myślą. Chętnie zapoznalabym się z innymi opiniami na ten temat, bo to ciekawe, co powoduje że po latach ludzie nudzą się sobą. Mam wrażenie, że zakładasz, że w moim związku podchodziłam do tematu na zasadzie "jakoś to będzie" bez pracy nad nim, a to nieprawda. Jeśli chodzi o seks, to tak jak pisałam, problem nie wynikał ze znudzenia się sobą, tylko z moich problemów zdrowotnych, nad którymi pracowałam. Nie twierdzę, że to rozstanie to tylko wina mojego męża, natomiast jest to na pewno jego decyzja, bez szansy na spróbowanie poszukania pomocy, co mnie najbardziej w tym wszystkim boli. Ile lat jesteście razem? Bo wiesz, ja jeszcze tydzień temu opowiadałam ludziom jakie mam szczęście mając tak szczęśliwą rodzinę. 24031994 3 lipca 2019, 12:47 kropecka napisał(a):24031994 napisał(a):Mnie też wydaje się że tak poważna sprawa to nie tylko wina definitywnie faceta. Święta w swoim związku nie jestem i mam chyba szczęście że mój mąż po tylu latach wciąż mnie kocha /ja jego też najbardziej na świecie /. On w ogień za mną, ale...! To nie wzięło się tylko z tego, że mam szczęście! Związek to charowa i to moje zdanie. Żniwa zbiera się potem. Nie ukrywam że poznalabym opinię Twojego męża, choć Tobie bardzo współczuję. Bo nie zmienia to faktu że szok jest. Gdyby mnie to spotkało, na te chwilę umarlabym, bo póki co tak po prostu kochamy się. No i jeszcze apropo seksu. Ważny jest i nie ważne czy jest się 10 czy 20 czy rok w związku. My dobralismy się idealnie, ja mam większe zapotrzebowanie niż on, ale ogólnie znajdujemy różne rozwiązania. Niby zaprzecza się że ta część życia z czasem umiera w małżeństwie, ale wg mnie to bzdura. Znam druga parę z takim stazezem, dorosłą córka i oni tak samo myślą. Chętnie zapoznalabym się z innymi opiniami na ten temat, bo to ciekawe, co powoduje że po latach ludzie nudzą się sobą. Mam wrażenie, że zakładasz, że w moim związku podchodziłam do tematu na zasadzie "jakoś to będzie" bez pracy nad nim, a to nieprawda. Jeśli chodzi o seks, to tak jak pisałam, problem nie wynikał ze znudzenia się sobą, tylko z moich problemów zdrowotnych, nad którymi pracowałam. Nie twierdzę, że to rozstanie to tylko wina mojego męża, natomiast jest to na pewno jego decyzja, bez szansy na spróbowanie poszukania pomocy, co mnie najbardziej w tym wszystkim boli. Ile lat jesteście razem? Bo wiesz, ja jeszcze tydzień temu opowiadałam ludziom jakie mam szczęście mając tak szczęśliwą w czym? W ponownym zakochaniu się? Zdrowotne problemy... Wielokrotnie były i był post i "inne" spełnianie ich potrzeb. Niczego nie neguje, nie zrozum mnie źle proszę, bo albo się kogoś kocha, albo nie. Gdybym nie kochała, nie chciałabym terapii, bo być z kimś dla dzieci to nie te czasy chyba. Nie da się tu tak ładnie tego przedstawić jakbym chciała. Zazwyczaj po prostu zna się 1 stronę medalu. To tak jak mój brat. Wielka obraza majestatu bo zostawił żonę i 2 dzieci. Teraz ma 2 żonę. Lincz rodziny był straszny. Na moje szczęście miałam obraz jego! Zbaranialam jak poznałam powód! No i nie trzymam jego strony, oboje dali ciała i tyle. A jeżeli byliście naprawdę szczerzy, dopasowani i niemalże idealni, to miałaś wyjątkowego pecha, że trafiłaś na drania. Twój post zrobił zadyme też wmoim mieszkaniu, gadamy o tym! Być może nie jest też za późno, może mu się odwiidzi. Widzisz.... Tysiące pytań... I nie zycz mi źle. Moje życie było piekłem, mąż to jedyne co dostałam od losu. Ćwierć wieku razem. Ja nie mówię nikomu jakie mam szczęście bo wszyscy się ode mnie odwrocili z zazdrości :( Edytowany przez 3 lipca 2019, 12:50 Dołączył: 2011-07-27 Miasto: Far Away Liczba postów: 1616 3 lipca 2019, 16:42 24031994 napisał(a):kropecka napisał(a):24031994 napisał(a):Mnie też wydaje się że tak poważna sprawa to nie tylko wina definitywnie faceta. Święta w swoim związku nie jestem i mam chyba szczęście że mój mąż po tylu latach wciąż mnie kocha /ja jego też najbardziej na świecie /. On w ogień za mną, ale...! To nie wzięło się tylko z tego, że mam szczęście! Związek to charowa i to moje zdanie. Żniwa zbiera się potem. Nie ukrywam że poznalabym opinię Twojego męża, choć Tobie bardzo współczuję. Bo nie zmienia to faktu że szok jest. Gdyby mnie to spotkało, na te chwilę umarlabym, bo póki co tak po prostu kochamy się. No i jeszcze apropo seksu. Ważny jest i nie ważne czy jest się 10 czy 20 czy rok w związku. My dobralismy się idealnie, ja mam większe zapotrzebowanie niż on, ale ogólnie znajdujemy różne rozwiązania. Niby zaprzecza się że ta część życia z czasem umiera w małżeństwie, ale wg mnie to bzdura. Znam druga parę z takim stazezem, dorosłą córka i oni tak samo myślą. Chętnie zapoznalabym się z innymi opiniami na ten temat, bo to ciekawe, co powoduje że po latach ludzie nudzą się sobą. Mam wrażenie, że zakładasz, że w moim związku podchodziłam do tematu na zasadzie "jakoś to będzie" bez pracy nad nim, a to nieprawda. Jeśli chodzi o seks, to tak jak pisałam, problem nie wynikał ze znudzenia się sobą, tylko z moich problemów zdrowotnych, nad którymi pracowałam. Nie twierdzę, że to rozstanie to tylko wina mojego męża, natomiast jest to na pewno jego decyzja, bez szansy na spróbowanie poszukania pomocy, co mnie najbardziej w tym wszystkim boli. Ile lat jesteście razem? Bo wiesz, ja jeszcze tydzień temu opowiadałam ludziom jakie mam szczęście mając tak szczęśliwą w czym? W ponownym zakochaniu się? Zdrowotne problemy... Wielokrotnie były i był post i "inne" spełnianie ich potrzeb. Niczego nie neguje, nie zrozum mnie źle proszę, bo albo się kogoś kocha, albo nie. Gdybym nie kochała, nie chciałabym terapii, bo być z kimś dla dzieci to nie te czasy chyba. Nie da się tu tak ładnie tego przedstawić jakbym chciała. Zazwyczaj po prostu zna się 1 stronę medalu. To tak jak mój brat. Wielka obraza majestatu bo zostawił żonę i 2 dzieci. Teraz ma 2 żonę. Lincz rodziny był straszny. Na moje szczęście miałam obraz jego! Zbaranialam jak poznałam powód! No i nie trzymam jego strony, oboje dali ciała i tyle. A jeżeli byliście naprawdę szczerzy, dopasowani i niemalże idealni, to miałaś wyjątkowego pecha, że trafiłaś na drania. Twój post zrobił zadyme też wmoim mieszkaniu, gadamy o tym! Być może nie jest też za późno, może mu się odwiidzi. Widzisz.... Tysiące pytań... I nie zycz mi źle. Moje życie było piekłem, mąż to jedyne co dostałam od losu. Ćwierć wieku razem. Ja nie mówię nikomu jakie mam szczęście bo wszyscy się ode mnie odwrocili z zazdrości :(Pomocy w dotarciu do tego, czy prawdziwą przyczyną jest naprawdę odkochanie się, czy może np jakieś nieprzepracowane problemy, które spowodowały, że dana osoba czuje się nieszczęśliwa i chce odejść. A co do spełniania potrzeb, seks był, min. 1 raz w tygodniu, dla jednych to często, dla drugich rzadko, ale zważywszy na sytuację w jakiej byłam, myślę, że dawałam z siebie dużo, aby nie odczuł moich problemów jakoś wyjątkowo. Nigdzie też nie napisałam, że byliśmy idealnie dopasowani, wręcz przeciwnie, nie zaprzeczam, że idealnie nie było. Nie zmienia to faktu, że ani ja, ani nikt z moich przyjaciół i choćby najbliższej rodziny nie spodziewał się, że z dnia na dzień to wszystko się tak po prostu zakończy. Nie życzę Ci źle, nie napisałam niczego co mogłoby sugerować, że tak jest. Obyś była szczęśliwa ze swoim mężem jeszcze wiele kolejnych lat. Czyjekolwiek nieszczęście nie poprawi mojej sytuacji przecież. kraseczka93 3 lipca 2019, 17:13 Jakoś mam nadzieję się to te wspomnienia wszystkie, miejsca w których bywaliście, wypełnienie czasu który wcześniej spędzaliście razem. Zorzka 3 lipca 2019, 18:14 bardzo mi przykro, też przeżyłam takie rozstanie z zaskoczenia, gdy żyłam w przekonaniu, że bardzo się kochamy, jesteśmy szczęśliwi i jeszcze byłam o tym przekonywana przez drugą stronę. jak się okazało, była trzecia. przesyłam tobie mnóstwo wsparcia i miłości - jesteś piękna i mądra, masz ułożone życie i jesteś spełniona. takie pozornie złe sytuacje w życiu są dla nas doświadczeniem, nauką i szansą na nowe. szukaj wsparcia w przyjaciołach i rodzinie, złe emocje przejdą i zaczniesz dostrzegać nowe szanse. nie zamykaj się na nowe relacje, jesteś prawie w najlepszym możliwym wieku dla kobiety, jeszcze ci tylko brakuje 4 lata :). Dołączył: 2011-07-27 Miasto: Far Away Liczba postów: 1616 3 lipca 2019, 18:56 Zorzka napisał(a):bardzo mi przykro, też przeżyłam takie rozstanie z zaskoczenia, gdy żyłam w przekonaniu, że bardzo się kochamy, jesteśmy szczęśliwi i jeszcze byłam o tym przekonywana przez drugą stronę. jak się okazało, była trzecia. przesyłam tobie mnóstwo wsparcia i miłości - jesteś piękna i mądra, masz ułożone życie i jesteś spełniona. takie pozornie złe sytuacje w życiu są dla nas doświadczeniem, nauką i szansą na nowe. szukaj wsparcia w przyjaciołach i rodzinie, złe emocje przejdą i zaczniesz dostrzegać nowe szanse. nie zamykaj się na nowe relacje, jesteś prawie w najlepszym możliwym wieku dla kobiety, jeszcze ci tylko brakuje 4 lata :).Dzięki wielkie za Twoje słowa! Będą one bowiem w stanie zachować większy subjektywizm, jak i nie będą starały się Cię pouczać. 2. Jak przeżyć rozstanie? Unikaj samotności! Nie oznacza to, że chwilę po rozstaniu powinieneś zamienić się w największego imprezowicza w mieście i każdy wieczór spędzać w klubie.
Ból po rozstaniu i co dalej? Żałoba po rozstaniu jest częstsza niż myślisz! Nie tylko dieta i tryb życia mają wpływ na zdrowie i samopoczucie. Niemałe znaczenie ma też nasza ogólna sytuacja życiowa – satysfakcja z pracy, to, czy jesteśmy w związku, czy jest on wartościowy. O tym, jak związki i smutek po rozstaniu mogą wpływać na zdrowie, z psycholożką Katarzyną Lorecką rozmawia Marta Figas. Jak poradzić sobie z rozstaniem? Niektóre osoby świadomie decydują się na życie solo i czują rzeczywistą, nieudawaną radość z takiej decyzji. Ominą ich zapewne eksplozje endorfin związane z rozkwitem romantycznego związku, ale też szczęśliwie nie będą cierpieć z powodu niepowodzeń i trudności, jakie napotykają związki, i nie doświadczą załamania, jakie na ogół towarzyszy rozstaniu. Szczęśliwie zakochani, zanurzeni po uszy w endorfinach są zawieszeni w innym wymiarze i czasoprzestrzeni. W zasadzie nie ma z nimi kontaktu, nie w głowie im teraz problemy świata czy rozważania na temat sensu istnienia. Hormon szczęścia robi swoje – są zrelaksowani, radośni, odporniejsi na stres, wyglądają lepiej i czują się wspaniale. Udane życie erotyczne stymuluje prawą półkulę mózgu, przez co pobudzana jest wyobraźnia i zdolność wizualizacji, zwiększa się więc kreatywność i twórczość. Gorzej z nieszczęśliwie zakochanymi, tymi, którzy są w nieudanym związku, rozstającymi się lub tymi tuż po rozstaniu. Skupmy się więc na nich… W przestrzeni zakupowej HelloZdrowie znajdziesz produkty polecane przez naszą redakcję: Zdrowie umysłu Miralo, Suplement diety wspomagający odporność na stres, 20 kapsułek 20,99 zł Zdrowie umysłu Good Sleep from Plants 60 kaps. wegański 45,00 zł 90,00 zł Zdrowie umysłu Deep Focus from Plants 60 kaps. wegański 45,00 zł 90,00 zł Zdrowie umysłu, Odporność, Good Aging, Energia, Beauty Wimin Zestaw z głębokim skupieniem, 30 saszetek 139,00 zł Zdrowie umysłu Less Stress from Plants 60 kaps. wegański 60,00 zł 90,00 zł Marta Figas: Wokół mnóstwo przykładów nieudanych związków… Dlaczego stworzenie udanej i satysfakcjonującej relacji jest tak trudne? Katarzyna Lorecka: Warto wyjaśnić na wstępie, czym jest dobry związek. Oczywiście miłość jest podstawą, ale zdrową relację, która będzie przynosiła radość i satysfakcję, musi cechować również zaufanie. To podstawa partnerstwa. Otwartość na siebie tworzy niezwykłą więź, powierzamy sobie sekrety, nie oszukujemy i nie jesteśmy oszukiwani, wzajemnie słuchamy i rozumiemy. Tu pojawia się również szacunek – poszanowanie autonomii, rozumienie potrzeb drugiej osoby, podmiotowe traktowanie. Akceptacja, czyli życie bez masek, bez wstydu i strachu przed byciem sobą. Wzajemne wsparcie – okazywanie troski, zainteresowania i docenienia, cieszenie się z sukcesów i świadomość, że można na siebie liczyć w trudnych chwilach. Szczera i życzliwa komunikacja, która pozwala się poznać i budować emocjonalną bliskość, ale nie chodzi tylko o zdolność formułowania myśli i określania potrzeb, ale też o umiejętność zarządzania swoimi emocjami w rozmowie i szanowanie uczuć partnera. Satysfakcja seksualna dopełnia ten kanon. Ale to musi być satysfakcja obustronna. Jeśli w naszym związku jedynie kilka z tych elementów działa, a reszta kuleje, to na dłuższą metę relacja nie będzie satysfakcjonująca dla obydwu stron. Chyba nie znam związków, które w pełni wpisują się w te zasady. Z czego to wynika? Każdy niesie swój bagaż doświadczeń, który w konkretny sposób determinuje interakcje uczuciowe. Psychologia często sięga do okresu dzieciństwa, a jak już od pewnego czasu wiadomo, dziecku potrzebna jest więź emocjonalna. Jeśli w tym zakresie potrzeby dziecka nie były prawidłowo spełniane, to jako osoba dorosła może mieć ono trudność z budowaniem intymności w bliskiej relacji. Dobrze funkcjonująca rodzina daje poczucie bezpieczeństwa i przynależności, a jednocześnie nie ogranicza rozwoju własnej odrębności i niezależności. Dorastanie w takiej rodzinie sprzyja odkrywaniu swojego prawdziwego „ja”, byciu autentyczną i autonomiczną osobą. To z kolei pomaga w uczuciowych związkach otwierać się na bliskość. W innym przypadku stajemy się jedynie kopią naszych opiekunów lub postacią dobrze odgrywającą rolę, by takiego opiekuna zadowolić. Czy to nie jest prosta droga do związków uzależniających, toksycznych, przemocowych? Może tak się zdarzyć. W rodzinach dysfunkcyjnych prawidłowy rozwój tożsamości dziecka jest utrudniony. W miejsce stawania się sobą w poczuciu akceptacji i wsparcia zaczyna ono wypracowywać strategie radzenia sobie i funkcjonowania w trudnych warunkach. I nie mówimy tu tylko o rodzinach z problemem alkoholowym czy przemocą fizyczną. Dysfunkcja to cały wachlarz zachowań w rodzinie, które załamują prawidłowy rozwój psychologiczny. Katarzyna Lorecka, psycholożka Miłość jest podstawą, ale zdrową relację, która będzie przynosiła radość i satysfakcję, musi cechować również zaufanie Niewidoczna przemoc emocjonalna? Agresja słowna? Brak poczucia bezpieczeństwa? Brak spokoju? Tak, ale też zachwiana więź emocjonalna, w której czegoś jest zbyt mało lub zbyt wiele jak na potrzeby dziecka. Zaniedbania emocjonalne kojarzą się nam zazwyczaj z krzywdzeniem lub odrzuceniem dziecka przez dorosłego opiekuna. Ale niefunkcjonalne dla rozwoju jest też przelewanie na dziecko zbyt wielu emocji, ich zmienność i nieprzewidywalność, nadopiekuńczość rodzica, nadmierne wymagania lub wyznaczanie dziecku roli niezgodnej z jego możliwościami rozwojowymi. W tym wszystkim wyrasta człowiek i kształtuje swój unikalny charakter, przekonania na temat siebie i innych, także w relacji bliskości. Skutkiem zachwianej więzi emocjonalnej może być nie tylko wygórowana potrzeba miłości w dorosłym życiu, ale też wypieranie potrzeby miłości. Dla przykładu Pia Mellody, światowego formatu autorytet w dziedzinie współuzależnienia w miłości, wspomina o dwóch typach partnerów: nałogowcach kochania i nałogowcach unikania bliskości. Tworzą ze sobą toksyczny związek, w którym zaburzona jest sfera emocjonalnej bliskości. Jeden z partnerów jest zbyt skupiony na drugiej osobie i dąży do zadowalania jej i poufałej bliskości, a drugi odwrotnie – stroni od intymności, wypiera potrzebę emocjonalnej bliskości. Zapalnikiem wystąpienia takiego zjawiska jest poruszanie tematów związanych z intymnością, czyli dotyczących wzajemnych relacji, komunikacji czy też zaangażowania i wspólnych planów. Uruchamia to wyuczone systemy obronne powstałe w relacjach z rodzicami. Są tak zakorzenione w nieświadomości, że często nie potrafimy wyjaśnić, co nami kierowało. „Czemu tak powiedziałem? Czemu nie zrobiłem inaczej?”. Według badań zrealizowanych w Stanach Zjednoczonych (Timmreck, 1990) nawet 10 proc. populacji wchodzi w relacje oparte na tzw. głodzie przywiązania. Przy deficytach przywiązania potrzeba wiele samoświadomości i pracy, by w swoich miłosnych związkach poczuć się bezpiecznie. Ale przecież nie tylko dzieciństwo nas kształtuje. Doświadczenia dorosłego życia również rzutują na nasze postępowanie, decyzje, jakie podejmujemy, sposób, w jaki reagujemy. Zgadza się. Jeśli jednak mamy solidne podstawy, a nasze „ja”, czyli poczucie siebie, jest stabilne i autentyczne, to charakteryzuje nas pewność siebie (ale nie arogancja), świadomość własnej wartości, potrafimy się doceniać, ale też przyjąć krytykę czy porażkę. Wówczas trudne sytuacje są lekcjami. Są budującymi doświadczeniami. Umiemy się uczyć. Rzadko jesteśmy bezradni, a nawet jeśli, umiemy sięgać po pomoc. Ale jeśli deficyty są głębokie, jeśli zakorzeniony mamy brak wiary w siebie, we własną skuteczność radzenia sobie z problemami, to trudna sytuacja może przerastać i wywołać rozpacz. Rozpacz to prosta droga do… Frustracji, depresji, załamania. A przecież są to emocje, które mają bezpośredni wpływ nie tylko na nasze samopoczucie, ale też zdrowie. Umiejętność rozumienia i regulowania własnych stanów emocjonalnych – spojrzenia na sytuację z innej perspektywy, asertywnego wyrażenia złości, zrelaksowania się itp. – to jedna z najbardziej potrzebnych w życiu umiejętności. Zapewne wszyscy wolelibyśmy przeżywać tylko przyjemne emocje, ale nie zlikwidujemy tych mniej przyjemnych. Emocje po prostu są, a nawet te przykre w doznaniach o czymś nas informują. Nie wszyscy jednak umiemy sobie właściwie radzić z przerastającym nas niekiedy napięciem psychicznym. Niektórych trudne emocje wręcz „zalewają”, inni nauczyli się od nich odcinać, co nie sprawia jednak, że one przestają istnieć. Nieuzewnętrznione gromadzą się w ciele… Katarzyna Lorecka, psycholożka Skutkiem zachwianej więzi emocjonalnej może być nie tylko wygórowana potrzeba miłości w dorosłym życiu, ale też wypieranie potrzeby miłości A tam powstają napięcia, które po latach ujawniają się w postaci problemów zdrowotnych… Zblokowane emocje zwracają się przeciwko ciału, które je więzi… Trochę tak. Choć to bardziej złożony problem. Podczas długotrwałego stresu podwyższa się poziom kortyzolu i adrenaliny – serce może bić nawet trzykrotnie szybciej. Po latach mamy nadciśnienie, arytmię, a w końcu zawał albo wylew. Osoby, które dopiero we wnikliwym wywiadzie przyznają, że faktycznie funkcjonują w stanie chronicznego napięcia, skarżą się na kłucie w klatce piersiowej, które jest typowym psychosomatycznym objawem. Nie zdają sobie sprawy, że przez lata wypracowali oddychanie w sposób obronny – podczas nabierania powietrza unosi się ich klatka piersiowa, a nie przepona. Ból spowodowany jest przez nienaturalne obciążenie mięśni. Mikroniedotlenienia zwiększają uczucie niepokoju… Tak naprawdę te napięcia powodują wiele dolegliwości. Skąd szeregi cierpiących na bóle brzucha, pleców, głowy? W wielu przypadkach pacjenci zgłaszają się z konkretną dolegliwością, ale badania nie diagnozują choroby. I zaczyna się szukanie. Plik badań rośnie, a zagadka bólu nie zostaje rozwikłana. Znam dziewczynę, która od lat zmaga się z bólami ciała. Brzuch, głowa, stawy, mięśnie. Badania, od morfologii, przez hormony, na tomografiach i rezonansach kończąc, nic nie wykazują. Lekarze rozkładają ręce, a ona zalicza kolejnych zielarzy, medyków chińskich, znachorów, wróżki… A sytuacja osobista? Nieoczekiwane macierzyństwo, niechciany związek, kiepska praca, kredyt we frankach, więc finansowo też nie najlepiej. Jak sama przyznaje bezradnie – ogólna katastrofa… No właśnie. Ciało daje nam sygnały. Nie umiemy ich słuchać. Lekceważymy. Nie dostrzegamy. Zaczynamy reagować, kiedy jest już naprawdę umęczone. Ale i wówczas źródła problemu szukamy w konkretnych organach. Brzuch – chora wątroba, żołądek, jelito. Do głowy nam nie przyjdzie, że zamiast do gastrologa powinniśmy iść do psychologa albo na terapię własną czy z partnerem. Prędzej poszukamy cudownych naparów z ziół, ale zielarz i homeopata też na nic się zdadzą, kiedy źródło dolegliwości tkwi w psychice. Wychodzenie z trudnych związków też nie przynosi natychmiastowego ukojenia. Oczywiście! Kiedy decydujemy się na relację, to wchodzimy w nią z pewnymi oczekiwaniami, nazwijmy je raczej: marzeniami, pragnieniami, planami. Koniec związku z partnerem, z którym chcieliśmy te marzenia spełnić, jest rozczarowaniem i wywołuje przykre odczucia. Za szczególnie obciążający psychicznie uznawany jest rozwód, który nie tylko przysparza cierpień w sferze emocjonalnej, ale dezorganizuje też dotychczasowe życie – zmienia więzi rodzinne i towarzyskie, a często też pogarsza sytuację ekonomiczną. Tu warto przytoczyć statystyki. W Polsce na 100 małżeństw 35 kończy się rozwodami. Rozpad małżeństwa zazwyczaj poprzedza kryzys relacji. Jeżeli przed ślubem partnerzy zaniedbali intymność i nie wypracowali sposobu rozwiązywania sporów i pokonywania trudności, to będą gorzej przygotowani na mierzenie się z wyzwaniami wspólnego życia. Jeżeli ich dotychczasowe relacje były burzliwe, to samo włożenie obrączek na palce nie rozwiąże ich problemów. Jeżeli idealizowali partnera i przymykali oko na znaczące różnice, licząc, że „jakoś to będzie”, to po ślubie z biegiem czasu skonfrontują się z rzeczywistą osobą u boku, która może nie spełnić odrealnionych oczekiwań. Jednym z powodów decyzji o rozwodzie jest właśnie rozczarowanie. Dlatego tak ważna jest emocjonalna bliskość w związku, dzięki której ukazujemy się sobie bez wstydu takimi, jakimi jesteśmy. Psychiczna intymność pomaga też podtrzymać związek, kiedy początkowa namiętność traci na sile. Sama miłość nie wystarczy, żeby związek trwał i dawał zadowolenie, trzeba o nią dbać. Osoby, które stają w obliczu rozwodu, mierzą się z jednym z najbardziej stresujących życiowych zdarzeń, a dojście do względnej równowagi psychicznej zajmuje większości z nich około trzech lat (Levite i Cohen, 2012). Koniec miłości wiąże się z wieloma przykrymi doznaniami i nie bez kozery etapy rozstania porównuje się do tych, które są charakterystyczne dla przeżywania żałoby. Trzeba się jakoś zaadaptować do nowej rzeczywistości i zmiany myślenia z „my” na „ja”. Ale zanim taka adaptacja nastąpi, konfrontujemy się ze stratą. To szczególnie trudny czas silnych i sprzecznych emocji dla osób porzucanych. Osoba z deficytami nie jest w stanie bezboleśnie przejść przez etap rozstania. Rozstanie z kimś, kogo się darzyło miłością, jest zmianą i jak każda zmiana powoduje stres. Osobie autonomicznej, o stabilnym poczuciu własnej wartości, może być nieco łatwiej zaakceptować definitywność rozstania i nie traktować go jako zdarzenie, które przekreśla szanse na kochanie i bycie kochanym w przyszłości. Niepowodzenie związku nie burzy obrazu siebie jako osoby wartej miłości. Natomiast deficyty emocjonalne niekiedy sprawiają, że w osobie partnera upatruje się leku na całe zło lub oczekuje, że wypełni ona braki, których nie potrafi się we własnej psychice nadrobić samodzielnie. Strata osoby, w której ulokowało się takie wygórowane oczekiwania, niewątpliwie boli. Zwłaszcza w sytuacji bycia porzuconym, co nadszarpuje samoocenę, budzi poczucie zagrożenia, odrzucenia lub krzywdy. Zazwyczaj partner inicjujący rozstanie ma już wszystko przemyślane, najczęściej jest przygotowany, ma plan. W dogodnej chwili, często aranżowanej, oznajmia swoje postanowienie i wówczas odbiorca doznaje szoku. Nawet jeśli w związku nie działo się najlepiej, to bywamy zaskoczeni. Z automatu pojawia się wtedy zaprzeczenie, niezgoda na tę sytuację, sprzeciw, który nic nie wniesie, bo decyzja zapadła. Wpadamy w złość – a dając się jej ponieść, jesteśmy zdolni do wypowiadania słów i robienia rzeczy, o jakie nigdy byśmy siebie nie podejrzewali. To jest kwintesencja żalu, rozgoryczenia i odrzucenia. Jeśli tłem rozstania jest osoba trzecia, to porzucany partner może jeszcze bardziej kwestionować własne poczucie wartości i atrakcyjności. Pojawia się lęk o to, co będzie dalej, i chęć odzyskania poczucia wpływu na sytuację. To kolejny etap, okres „targowania się” z partnerem, kiedy jesteśmy gotowi przesuwać własne granice, nawet kosztem utraty godności. Możemy manipulować, straszyć, inicjować zbliżenia – wszystko po to, by na siłę podtrzymać kontakt. Często płacimy w tym miejscu sporą cenę – emocjonalną, także fizyczną. Zapewne w tym czasie nasz organizm wielokrotnie sygnalizował wycieńczenie. Ale kto jest w stanie racjonalnie zająć się bólem ciała, skoro tu dusza boli. A na ten ból… …lekarstwem jest czas, ponieważ aby wygasła więź przywiązania, potrzeba długiej separacji od byłego partnera. Przyda się w tym czasie otoczenie się życzliwymi ludźmi, na których emocjonalne wsparcie można liczyć. Ale do osiągnięcia pełnego spokoju jeszcze długa droga. W kolejnym etapie stopniowo uświadamiamy sobie nieuchronność straty. Dojmujący smutek i rezygnacja dezorganizują nasze funkcjonowanie. Brakuje nam energii, pojawiają się problemy z zasypianiem, nic nie cieszy. Jest jedynie rozpacz i analizowanie sytuacji. To bardzo niebezpieczny moment – można tu utknąć na długo, wspominać, rozważać, użalać się nad sobą i rozpamiętywać krzywdę. Tu znienacka może wrócić złość. Katarzyna Lorecka, psycholożka Koniec miłości wiąże się z wieloma przykrymi doznaniami i nie bez kozery etapy rozstania porównuje się do tych, które są charakterystyczne dla przeżywania żałoby Trudno w nią nie wpaść, gdy wracają wspomnienia. Analizujemy raz po raz. W końcu przypominamy sobie naszą krzywdę. Przeanalizowanie związku i powodów rozstania jest potrzebne, chociażby po to, by lepiej poznać siebie, swoje emocje, potrzeby i zachowanie w bliskości. Ale przedłużające się rozpamiętywanie przeszłości wyhamowuje proces odbudowy po rozstaniu. Te wszystkie wspomniane etapy mogą występować w różnej kolejności i z odmiennym nasileniem. Niektóre mogą się powielać, nachodzić na siebie, powracać. Na końcu jest akceptacja. Dojście do tego momentu, kiedy godzimy się z nieodwracalnością rozstania i czujemy gotowość, by pójść dalej własną drogą, nie jest ani szybkie, ani przyjemne. Niektórzy idą na skróty, starając się uleczyć złamane serce kolejnym związkiem. To jednak ryzykowna droga, bo można w nową relację wnosić niewygasłe urazy i lęki, a osobę nowego partnera postrzegać przede wszystkim w kategoriach uzdrowiciela. Badania świadczą o tym, że nowy związek faktycznie może pomóc w poradzeniu sobie z trudnymi uczuciami po rozstaniu, pod warunkiem jednak, że jest satysfakcjonujący. W przeciwnym razie pogłębi jedynie tęsknotę za utraconym partnerem. A jak nasz organizm reaguje na rozstanie? Silne emocje obciążają organizm, powodują trudności ze spaniem, wyczerpanie psychiczne i przemęczenie. Czyli w konsekwencji problemy z koncentracją, pamięcią, rozdrażnienie, osłabienie odporności. Plus napięcie psychiczne, które przez te miesiące, a czasem lata (bo tyle niekiedy trwają przecież rozstania), powoduje spustoszenie w organizmie. Długotrwały stres, któremu towarzyszą negatywne emocje (takie jak lęk, wrogość czy złość), silne zmiany biochemiczne i fizjologiczne (wzrost ciśnienia, bóle mięśni, zaburzenia trawienia itp.), zaczyna szkodzić i skutkuje kłopotami zdrowotnymi. Warto wiedzieć, że czynniki psychologiczne, takie jak na przykład przewlekły stres i negatywne emocje, mają swój udział w powstawaniu chorób psychosomatycznych. Zbyt długie zatrzymywanie się na etapie smutku po rozstaniu może doprowadzić do depresji. Dla przykładu przytoczę historię pewnej kobiety, której małżeństwo rozpadło się po niemal 20 latach. Kiedy ona chciała jeszcze ratować związek, mąż już organizował sobie nowe życie z nową partnerką. Pomimo trudności i braku satysfakcji w związku decyzja, jaką jej stanowczo oznajmił, była dla niej szokiem. Złość i strach pojawiły się niemal jednocześnie. Lęk był tak duży, że miała problemy z oddychaniem i spaniem. Układ pokarmowy przestał funkcjonować poprawnie i niemal bez przerwy swędziała ją skóra. Przez ponad rok zatrzymała się na etapie smutku i pogrążona w żalu ocknęła się ze wszystkimi objawami depresji. Zasięgała porad wielu specjalistów, zanim trafiła na psychoterapię. Dziś, jak twierdzi, jest bliska pogodzenia się z sytuacją. Co najważniejsze, zyskała pomoc w przezwyciężeniu emocjonalnego kryzysu, który tak negatywnie odbił się nie tylko na psychice, ale też na ogólnym stanie zdrowia. I nawet jeśli jutro obudzi się z pełną akceptacją, zrozumieniem i wybaczeniem, to ciało nie będzie w idealnym stanie? Otóż to. Potrzeba czasu, życzliwości i wyrozumiałości dla samego siebie, żeby odzyskać równowagę. I każdy musi znaleźć swój własny sposób na „sanatorium dla duszy”. Katarzyna Lorecka – psycholożka ze specjalnością w psychoterapii i terapii seksualnej, certyfikowany coach i autorka publikacji o tematyce psychologicznej. Jest autorką książki „Miłość. Kocha… lubi… szanuje…?” Zobacz także
  • ዮиծиቫиγ ийовеτዕжև у
  • Аբοг ղ
    • ቪոξалօме οኀиմուዜ
    • Онт свохяσа слиз ср
Jeśli koniec związku był dla nas zaskoczeniem, na początku może pojawić się szok, niedowierzanie, smutek i złość. Kiedy pierwsze emocje ochłoną, zaczynamy czuć strach przed nową sytuacją życiową, a także tęsknotę za partnerem. To, jak silne będą te uczucia, zależy od czasu trwania związku, a także naszego charakteru. wRqFb9r.
  • 27hg0hexnp.pages.dev/41
  • 27hg0hexnp.pages.dev/8
  • 27hg0hexnp.pages.dev/61
  • 27hg0hexnp.pages.dev/93
  • 27hg0hexnp.pages.dev/72
  • 27hg0hexnp.pages.dev/46
  • 27hg0hexnp.pages.dev/10
  • 27hg0hexnp.pages.dev/99
  • jak przeżyć rozstanie po 8 latach